Opel Astra GTC 2.0 CDTI 165 KM – drapieżny kanarek

Faktycznie to kolejny Opel Astra GTC, którego użytkowałem w różnych warunkach drogowych przez kilka intensywnych dni. Ten egzemplarz przyciągną moją uwagę już na zatłoczonym warszawskim parkingu General Motors. 18-calowe koła, atletyczny wygląd i charakterystyczny, rzucający się w oczy żółty kolor. Gdy zerkając do dowodu rejestracyjnego przekonałem się, że mam do czynienia ze 165-konnym turbo dieslem oczy zaświeciły mi się niczym dziecku na widok ulubionej zabawki.


Wspomniany wcześniej i dość mocno zatłoczony parking z ciasno wyznaczonymi miejscami postojowymi wymagał ode mnie sporej uwagi, by zajmując miejsce za kierownicą GTC nie obić dużymi drzwiami sąsiedniego i testowego samochodu.


Siedząc na miejscu kierowcy czułem się jak w zwykłej Astrze. Dopiero gdy spojrzałem w lusterko wsteczne zauważyłem pierwszą istotną różnicę. Niewielka szyba tylna nie stanowi problemu, natomiast masywne tylne słupki oraz bardzo małe szyby boczne wymagają od kierowcy sporej uwagi i przyzwyczajenia. Na początku testu dość niezdarnie wychodziło mi wykonywanie tzw. „koperty”, gdyż cały czas miałem przed oczami te piękne, „napompowane” błotniki, które sprawiły, że nawet nie ufałem czujnikom cofania znajdującym się na liście wyposażenia testowego Opla.


Już po kilku minutach i kilku kilometrach przejechanych GTC czułem się jakbym jeździł tym samochodem od wielu miesięcy. Godzinę później zmierzałem już w kierunku Krynicy, a raczej stałem w gigantycznym korku w Alei Krakowskiej. Była to doskonała okazja, by sprawdzić jak duży apetyt na olej napędowy ma prezentowany Opel, który wyposażono w system Start & Stop. Wynik pozytywnie mnie zaskoczył, wskazanie komputera nie przekroczyło 8,2 l.


Wyjazd krajową „siódemką” w kierunku Krakowa traktowałem jako swego rodzaju rozpoznanie terenu i z każdą minutą lubiłem jeszcze bardziej tę konkretną Astrę GTC. Nie dało się nie zauważyć, że samochód zwracał też uwagę innych użytkowników dróg.


Na drodze ekspresowej podróżowałem z prędkością 120-130 km/h i cały czas odczuwałem wyraźny zapas mocy. Elastyczna jednostka napędowa nie wymaga częstej zmiany biegów, co jeszcze bardziej poprawia komfort podróżowania.

Prawdziwe oblicze testowanego samochodu poznałem dopiero po zjechaniu z wygodnej, dwupasmowej drogi. Odpowiednia redukcja biegu, mocne wciśnięcie pedału gazu i prezentowane GTC wystrzeliwało niczym pocisk dbając tym samym o bezpieczeństwo bierne w trakcie manewrów wyprzedzania. Dynamikę auta dostrzegali też inni kierowcy, bo na odcinku około 80 km dwukrotnie usłyszałem przez CB radio pytanie w stylu „kolego jaki masz silnik w tej żółtej Astrze?” Odpowiadając im specjalnie nie unosiłem się dumą, bo po pierwsze to nie mój samochód, a po drugie dzisiaj po drogach jeździ wiele mocniejszych aut.


Pokonywałem kolejne kilometry trasy. Powoli dawał o sobie znać górzysty teren. Drogi robiły się coraz węższe i bardziej kręte, do tego zapadał zmrok. Wjeżdżając pod spore wniesienia wyprzedzałem mozolnie wdrapujące się na nie tiry. Redukując biegi silnik bardzo wolno spadał z obrotów, co w trakcie jazdy po górach należy uznawać za atut. Zawieszenie wręcz perfekcyjnie radziło sobie z ostrymi zakrętami, a auto sprawiało wrażenie przyklejonego do podłoża. Jedynie poprzeczne nierówności dość nieprzyjemnie huśtały testową Astrą GTC.


Na tym odcinku mojej ponad 400-kilometrowej podróży doceniłem także adaptacyjne reflektory, które w trakcie jazdy po ostrych zakrętach podążały za ruchem kierownicy. Nie wspomnę o bardzo wygodnym i regulowanym w kilku płaszczyznach fotelu kierowcy oraz o super komfortowych zagłówkach.


Jazdę po krętych drogach potrafi skutecznie utrudniać wyjątkowo gruby przedni słupek mocno ograniczający widoczność. Długo nie mogłem się do niego przyzwyczaić.


Po około sześciu godzinach jazdy dotarłem do celu. Korki i polskie drogi skutecznie mnie zmęczyły, ale nie stłumiły mojej ekscytacji testowym samochodem.


Dzień drugi testu wcale nie osłabił mojego zachwytu Astrą GTC. Postanowiłem z większą uwagą przyjrzeć się wnętrzu prezentowanego auta. Kabina została wyposażona w skórzaną tapicerkę dzięki czemu wizualnie bardzo dużo zyskała w porównaniu z wersją Enjoy Astry GTC. Charakteru dodaje biała nić użyta do wykończenia skórzanych elementów kabiny. W pewnej chwili zastanowiłem się tylko dlaczego nie zastosowano żółtej nici spójnej z kolorem nadwozia.


Również plastiki oraz dekoracyjne elementy wnętrza testowanej Astry sprawiały wrażenie lepiej dopasowanych i dużo lepszych jakościowo w porównaniu z wersją Enjoy. Elegancji dodaje także czerwonawe podświetlenie drzwi oraz obudowy w okolicach dźwigni zmiany biegów.

Kierowca ma w zasięgu wzroku wszystkie przełączniki. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że deska rozdzielcza jest nimi przeładowana, jednak po chwili łatwo zauważyć, iż są one logicznie pogrupowane. Bardzo czytelny jest też ekran umieszczony w środkowej części deski rozdzielczej.
Siedząc w kabinie Astry GTC próbowałem znaleźć coś co nie do końca mi się podoba. Jedyne zastrzeżenia budził podłokietnik zlokalizowany między przednimi fotelami, który w trakcie jazdy zbyt łatwo się przesuwał do przodu lub do tyłu. Druga rzecz, to długość włącznika kierunkowskazów i wycieraczek, według mnie mogłyby one być minimalnie dłuższe.


Po chwili wdrapałem się na tylną kanapę. Przestrzeń nad głową nie zachwycała, ale to pewnie dlatego, że mam 193 cm wzrostu. Miejsca na nogi miałem wystarczająco, ale pod warunkiem, że przede mną nie siedziałby nikt o wzroście powyżej 175 cm. Nie wyobrażałem sobie też trzech dorosłych osób podróżujących na tylnej kanapie Astry GTC. Z drugiej strony od razu pomyślałem, że przecież nikt nie kupi Astry GTC po to, by wozić nią na wakacje żonę, dwójkę dzieci i psa.


Na koniec spojrzałem jeszcze raz na 165-konnego Opla, który pięknie komponował się z awionetkami Aeroklubu Podhalańskiego i górzystym krajobrazem. Sylwetka auta wciąż mnie zachwycała. Pomyślałem, że to idealny samochód dla aktywnego singla, jednak moja teoria szybko runęła. W żaden sposób nie byłem w stanie sobie wyobrazić Astry GTC np. z rowerami, deską windsurfingową czy tzw. „skibobem” na dachu.


Po trzech dniach spędzonych w górach udałem się w podróż powrotną do Warszawy. Ja i 165 KM znowu świetnie się rozumieliśmy. Wynik spalania w cyklu pozamiejskim nie przekroczył 7,5 l. Przez kolejne dwa dni pojeździłem jeszcze po stolicy „zniszczonej” budowami drugiej linii metra.


W trakcie całego testu przejechałem około 1.000 km. Przyznam, że bardzo dynamiczny i zarazem oszczędny 165-konny turbo diesel, dobrze zestrojone zawieszenie, nowoczesne wnętrze i charakterystyczny wygląd Astry GTC sprawiają, iż tego auta nie da się nie lubić.

Dane techniczne:

  • Pojemność silnika: 1956 ccm
  • Maksymalna moc silnika: 121 kW / 165 KM
  • Maksymalny moment obrotowy: 350 Nm
  • Napęd: Oś przednia
  • Przyśpieszenie 0-100 km/h: 8,9 s
  • Prędkość maksymalna: 210 km/h
  • Koła i ogumienie: R18 235/50

Spalanie według producenta:

  • Cykl miejski: 5,7 l/100km
  • Cykl pozamiejski: 4,3 l/100km
  • Cykl mieszany: 4,8 l/100 km
  • Emisja CO2: 129 g/km

Nadwozie:

  • Długość / Szerokość / Wysokość: 4466/1840/1482 mm
  • Rozstaw osi: 2695 mm
  • Pojemność zbiornika paliwa: 56 l
  • Pojemność bagażnika: 380 / 1165 l
  • Masa własna: 1538 kg

Cena bazowa modelu Opel Astra GTC 2.0 CDTI 165 KM w wersji Sport z systemem Start & Stop to 95.650 PLN (dane wg cennika Opel).

 

Więcej zdjęć testowego Opla znajduje się TUTAJ.

 

Dziękujemy General Motors za użyczenie samochodu do testu oraz Aeroklubowi Podhalańskiemu za udostępnienie terenu lotniska.


Tekst i fot.: 7doSetki.pl

Michał Kiermanowicz
Michał Kiermanowicz

Redaktor naczelny portalu motoryzacyjnego 7dosetki.pl. W branży motoryzacyjnej praktycznie od dziecka. Odpowiada za całą część merytoryczną i plan redakcyjny na portalu.

Artykuły: 3209

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *