Skoda Octavia RS Combi 2.0 TDI 170 KM DSG - pakowny rajdowiec
Cieszyłem się na „spotkanie” z Octavią. Radość była potęgowana wieloma elementami wyposażenia testowego auta.
Skrzynia DSG, sportowe zawieszenie i 170-konny silnik.
Najbardziej jednak chciałem przekonać się czy hasła znane z kampanii reklamowych Skody mają porycie w rzeczywistości. Czy Skoda faktycznie jest „numerem jeden w Polsce”? Czy dostarcza „przemyślanych rozwiązań”? I czy faktycznie jest „simply clever”.
Stylistyka. Każda średnio znająca się na samochodach osoba na pewno kojarzy Skodę Octavię, dlatego odpuszczę sobie długie wywody na temat jej wyglądu. Dla jednych Skoda Octavia Combi jest nudna, pozbawiona jakiejkolwiek finezji i lekkości. Dla innych to uosobienie piękna i harmonii.
Dodam, że testowe Combi posiada duży, agresywny wlot powietrza ładnie wkomponowany w zderzak, na którym znalazły się też światła LED do jazdy dziennej (w standardowej Octavii funkcję tę pełnią halogeny). Inne wyróżniki to srebrne relingi dachowe, 18-calowe koła wykonane z lekkich stopów przez które łatwo zauważyć czerwone zaciski hamulców, podwójne zakończenie układu wydechowego i wreszcie charakterystyczny napis „VRS” umieszczony na atrapie chłodnicy oraz na klapie bagażnika. Uzupełnieniem całości jest przyciągający uwagę, charakterystyczny niebieski kolor.
Według mnie Skoda Octavia Combi to proporcjonalne, budzące poczucie bezpieczeństwa auto. Niezbyt udziwniona linia sprawia, że samochód w zasadzie się nie starzeje.
Wnętrze.Dobrej jakości plastiki, ciemna podsufitka, ciemne fotele z dodatkiem skóry i szarego materiału na którym dumnie prezentuje się napis „VRS”. Wszystko to sprawia, że testowe auto zyskuje charakteru. Bardzo spodobały mi się srebrne dodatki widoczne na drzwiach, desce rozdzielczej i w okolicach dźwigni zmiany biegów. Dzięki nim w kabinie jest jaśniej i nowocześniej, a zarazem nie traci ona sportowego ducha.
Trójramienna, skórzana kierownica ze specjalnie wyprofilowanymi miejscami na kciuki posiada łopatki obsługujące DSG, a także przełączniki służące to sterowania telefonem, komputerem pokładowym i audio. Szkoda, że z kierownicy nie można wybrać źródła odtwarzania muzyki. W zamian za to kierowca może skorzystać z funkcji „Mute”.
Gdy włączyłem nawigację Columbus nie udało mi się już skorzystać z komputera pokładowego – przyciski nie reagowały na moje komendy. Również zmiana stacji radiowych czy utworów na płycie (z koła kierownicy) przy włączonej nawigacji odbywała się „po omacku” ponieważ na wyświetlaczu nie pojawiała się żadna informacja o nazwie rozgłośni czy o tytule. Być może jest jakiś tajemniczy sposób, niwelujący ww. niedociągnięcia, ja niestety go nie odkryłem.
Komentarze



