Za taki stan rzeczy odpowiedzialne są krytyczne opinie zebrane przez kontrowersyjnego poprzednika, które odbiły się szerokim echem w prezentowanej generacji. Tym razem na redakcyjny parking trafiła wersja z bezstopniową przekładnią CVT.
Najnowszy mieszczuch Nissana pozbawiony został cech szczególnych pozwalających wyróżnić się z miejskiej szarości, stał się wręcz nudny – podobnie jak niektórzy klasowi rywale. Pomijając stronę wizualną, panowie z Nissana spisali się na medal. Połączyli dwie skrajności – znacznie powiększyli przedział pasażerski przy jednoczesnej redukcji wagi o 35 kg.
Efekt jest zadziwiający, czterech obszernych jegomościów bez uszczerbku na zdrowiu zajmie komfortową pozycję. Nawet panie w przeżywających ostatnio renesans kapeluszach poczują się jak w domu. Przednie fotele nie zapewniają jednak nawet szczątkowego bocznego podparcia, co skutecznie ostudza sportowe ambicje.
W drugim rzędzie miejsca na nogi i głowę nie zabraknie nikomu, no może poza piątym pasażerem. Przedział bagażowy swą pojemnością – 265 l i 600 l po złożeniu tylnej kanapy – wpasowuje się w klasowe standardy.
Stylistyczna cenzura zawitała również wewnątrz, nie odnajdziemy dwupoziomowej deski rozdzielczej upiększonej „porcelanowymi” przyciskami sterującymi klimatyzacją. W zamian zaserwowano odbiorcom przejrzystą, stonowaną połać twardego – aczkolwiek perfekcyjnie spasowanego – plastiku. W testowanym egzemplarzu miejsce radioodtwarzacza zajął kombajn multimedialny z dotykowym wyświetlaczem. W jego skład wchodziło radio z CD oraz nawigacja. W wersji Acenta oznacza to wydatek 2300 złotych. Zapoznanie się z interfejsem urządzenia nie nastręcza problemów, jedynie czytelność ekranu w słoneczne dni pozostawia wiele do życzenia.
Na dzień dzisiejszy w cennikach widnieje jedynie optymalny silnik 1,2 l 80 KM. W połączeniu zw standardowym „manualem” spisuje się znakomicie, nawet wyprzedzenie tira czy innego ogranicznika prędkości nie jest problemem. Schody zaczynają się po zaznaczeniu krzyżykiem na liście opcji bezstopniowego automatu CVT wycenionego na 5400 złotych.
Póki nie opuścimy miejskich rewirów automat bije na głowę konwencjonalną przekładnię, bez szarpnięć toczy Micrę po zatłoczonych arteriach, pozwalając kierowcy cieszyć się centrum multimedialnym. Dopiero w niektórych sytuacjach poza miastem zdajemy sobie sprawę z przewagi, jaką dają dwusprzęgłowe konstrukcje. Jakakolwiek próba dynamicznej jazdy skutkuje jedynie wzrostem hałasu przypominającego pracę wszechobecnych skuterów. Wykorzystując Micrę zgodnie z jej przeznaczenie w trasie, bez frustracji i blokowania innych jesteśmy w stanie utrzymać zużycie na poziomie 3,8 l na 100 km, natomiast w miejskiej dżungli na ten sam dystans wystarczy 5,6 l.
Układ kierowniczy, jak przystało na liczącego się mieszczucha, pozwala na zawracanie niemal w miejscu – promień skrętu 4.65 m. Co więcej, daje poczucie pełnej kontroli. Zawieszenie dzielnie pokonuje polskie drogi, żadne studzienki a nawet torowiska nie są mu straszne. Dopiero na sporych rozmiarów wyrwach daje za wygraną.
Nissan Micra wyposażony w przekładnię CVT to doskonała propozycja dla osób z dysfunkcjami nóg, jak również dla osób lubujących się w komforcie, poruszających się wyłącznie po mieście bądź dla osobników, dla których obsługa manualnej skrzyni jest problematyczna.
autor: Maciej Mokwiński
Redaktor naczelny portalu motoryzacyjnego 7dosetki.pl. W branży motoryzacyjnej praktycznie od dziecka. Odpowiada za całą część merytoryczną i plan redakcyjny na portalu.