Dakar Rally 2012 – etap 10

Nawigacja na czterech ostatnich etapach może być kluczowa dla końcowych wyników rajdu.


– Jeśli chodzi o ściganie się w Peru to niestety, nikt niczego nie wie. Wszyscy powtarzają tylko, że będzie bardzo ciężko. Ale taki jest Dakar. Trzeba to przyjąć na klatę i jechać – mówi Rafał Marton z ekipy RMF Caroline Team.


Przenosiny do nowego kraju oznaczają zmianę czasu obowiązującego na rajdzie. W nocy ze środy na czwartek zegarki uczestników zostały cofnięte o dwie godziny. Dla mechaników to podarowane dwie godziny dodatkowego czasu na naprawy, dla zawodników dwie godziny snu więcej.
– Fajnie, ten czas się przyda – komentuje Adam Małysz. – Ogólnie nie jestem zmęczony. Strasznie cieszę się, że ciągle jedziemy, a samochód jest cały. Natomiast po dotarciu do obozu odczuwam trudy poszczególnych etapów.


Dobija mnie ten fesz fesz. Jest w uszach, w buzi, w nosie. Mimo, że mamy kaski, wbija się wszędzie. To strasznie męczy, szczególnie oczy – opowiada kierowca RMF Caroline Team.
Debiutujący w Dakarze mieszkaniec Wisły w środę zaliczył swój najlepszy wynik w tym rajdzie. Późnym wieczorem był klasyfikowany na etapie na 33. miejscu. W generalce zajmował jeszcze lepszą lokatę, był 32.


– To wynikło chyba z płynnej jazdy równym tempem. Zaraz na początku, w fesz feszu, przez 20 km wlekliśmy się za blokującą nas ciężarówką. Kiedy dogoniła nas, a później wyprzedziła następna, nasze auto ugrzęzło w zrobionych przez nią koleinach. Wydostanie stamtąd zajęło nam sporo czasu. Później staraliśmy się nadrabiać te minuty. Na wydmach nie daliśmy rady wspiąć się na jeden z podjazdów. Musieliśmy zawrócić i znów się zakopaliśmy. Następnie już wszystko poszło nam sprawnie i chyba stąd ten nawet niezły wynik. My jechaliśmy spokojnie i równo, mijając po drodze wiele zakopanych samochodów. Widzieliśmy nawet Krzysztofa Hołowczyca.
Chcieliśmy mu pomóc, ale stwierdził, że i tak go nie damy rady go pociągnąć – relacjonuje Małysz.

Znakomity jak na debiutanta rezultat sprawił, że były skoczek narciarski zebrał sporo gratulacji od bardziej doświadczonych kolegów z innych polskich ekip.

CZYTAJ DALEJ  SEAT uatrakcyjnia ofertę


– To niespodzianka, ale przede wszystkim zaskoczyliśmy samych siebie, ponieważ ten etap nie układał się po naszej myśli. Już na początku odcinka wpadliśmy do dziury. Musieliśmy wysiąść, by podnieść auto i dopiero wtedy wyjechać. Straciliśmy też trochę czasu na wydmach. Tam zjechaliśmy z podjazdu, zmniejszyliśmy ciśnienie w oponach i udało się. Potem jechaliśmy już sprawnie, utrzymując niezłe tempo – analizuje Marton.


Niestety, załoga Małysz – Marton będzie od czwartku prawdopodobnie ostatnią rywalizującą w Dakarze w barwach RMF Caroline Team. Ponownie poważne kłopoty z samochodem mieli Albert Gryszczuk i Michał Krawczyk. W ich Pajero przestały działać między innymi turbina oraz hamulce. Zawodnicy walczyli o ukończenie środowego etapu, ale o drugiej w nocy rajdowego czasu nie było ich jeszcze w bazie.


Rewelacyjnie na etapie z Iquique do Arici spisała się załoga R-SixTeam. Podróżująca na pokładzie Unimoga załoga w składzie Robert Szustkowski, Robert Szustkowski Junior i Jarek Kazberuk przebyła 337 km odcinka specjalnego w rewelacyjnym czasie zajmując w klasyfikacji 10. etapu 24. miejsce.


Wyniki na 10 etapie:
Adam Małysz/Rafał Marton – Mitsubishi Pajero – 33 miejsce – 07:02.17
Albert Gryszczuk/Michał Krawczyk – Mitsubishi Pajero –
Robert Szustkowski/Robert Szustkowski Jr/Jarek Kazberuk – 24 miejsce – 07:46.21 (ciężarówki)

Klasyfikacja generalna po 10 etapach:
Adam Małysz/Rafał Marton – Mitsubishi Pajero – 33 miejsce
Albert Gryszczuk/Michał Krawczyk – Mitsubishi Pajero –
Robert Szustkowski/Robert Szustkowski Jr/Jarek Kazberuk – 32 miejsce (ciężarówki)

 

źródło: Mitsubishi

Michał Kiermanowicz
Michał Kiermanowicz

Redaktor naczelny portalu motoryzacyjnego 7dosetki.pl. W branży motoryzacyjnej praktycznie od dziecka. Odpowiada za całą część merytoryczną i plan redakcyjny na portalu.

Artykuły: 3209

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *